Inpro

Wywiad z Januszem Wróblem, burmistrzem Pruszcza Gdańskiego

30-40 lat temu do Pruszcza przeprowadzało się mnóstwo ludzi z Gdańska, bo tu można było się wybudować. Zaczęły powstawać takie osiedla jak Wschód, które na lata ukształtowały wizerunek miasta. 20 lat temu rozpoczęła się era dewelopera. Powstawały lokalne firmy, które zmieniły go po raz kolejny: w mieście są już całe nowe dzielnice nowoczesnego budownictwa  wielorodzinnego. Teraz Pruszcz obrały za cel duże trójmiejskie firmy deweloperskie: przed kilkunastoma miesiącami wystartował z dwoma inwestycjami Euro Styl, obecnie rozpoczyna budowę nowego osiedla spółka giełdowa INPRO. Jak Pan sadzi, na ile zmieni to nie tylko lokalny rynek, ale również postrzeganie miasta?

Można powiedzieć, że weszliśmy do wyższej ligi. Jeżeli pojawiają się na rynku nieruchomości deweloperzy nielokalni, co oznacza, że można na nim zarobić, to ja się cieszę. Dzięki tym deweloperom można przyciągnąć do miasta więcej młodych ludzi, więcej mieszkańców. W sensie funkcjonalnym staliśmy się już jakiś czas temu częścią Trójmiasta, ale nie jako nieco bardziej oddalona sypialnia, a jako samowystarczalny organizm. Jako samodzielne miasto, dobrze położone i coraz lepiej skomunikowane. Zamieszkanie w Pruszczu wiąże się z jednej strony z jego zaletami małego miasteczka, bo wszędzie jest blisko i wszystko można załatwić, poruszając się na piechotę lub bezpłatną miejską linią autobusową. Z drugiej strony mieszkając 10 kilometrów od centrum Gdańska jesteśmy tutaj wolni od wszystkich niedogodności, charakterystycznych dla dużych miast.

Firma INPRO, która rozpoczyna budowę osiedla Debiut, podkreśla, że będzie ono prezentowało wysoki standard, nie odbiegający od tego, jaki obowiązuje we wszystkich trójmiejskich inwestycjach. Natomiast wybór lokalizacji uzasadnia właśnie tym argumentem: większym komfortem życia, tym spokojem charakterystycznym dla małych miast, za którym tęsknią mieszkańcy ruchliwych centrów.

Wydaje mi się, że dla osób, które dzisiaj kupują mieszkania na własne potrzeby – a takich jest w Pruszczu większość, właśnie lepsza jakość życia jest najważniejszym argumentem za. Że ten wybór nie wynika z przymusu ekonomicznego, który każe szukać najtańszego lokum na rynku, tylko z przekonania, że tu będzie lepiej – spokojniej i wygodniej.

Badania, jakie niedawno przeprowadził portal RynekPierwotny.com wykazały, że powiat gdański, w tym również samo miasto Pruszcz Gdański, jest na drugim miejscu w kraju pod względem liczby nowych mieszkań, wybudowanych w latach 2002-2015, przypadających na 1000 mieszkańców. Ten wskaźnik wyniósł 11,75. Więcej budowano tylko w powiecie wrocławskim. Teraz na rynek wchodzą firmy z naprawdę wielkim potencjałem i tych mieszkań będzie jeszcze więcej. Ale czy miasto naprawdę tego chce? Deweloperów coraz częściej traktuje się – mam takie wrażenie, patrząc na Trójmiasto  – jak intruzów. Bo albo budują na peryferiach, co powoduje potęgowanie się problemów transportowych, albo w centrum, gdzie robi się coraz gęściej w miejskiej przestrzeni...

Ja tego tak nie widzę. Dla mnie, dla miasta, nowi mieszkańcy, którzy z ofert deweloperów skorzystają, to jest nowy potencjał dla nas. Bardzo się cieszę, że Pruszcz przyciąga młodych, bo to oni przede wszystkim kupują mieszkania. Moim zdaniem to dowód, że jesteśmy dobrze postrzegani, a ich wybór świadczy o tym, że doceniają to wszystko, co się w ostatnich latach w Pruszczu wydarzyło, to, jak się miasto zmieniło. Pruszcz sprzed lat dwudziestu na pewno by tylu osób nie przyciągnął, jak ten dzisiejszy – z nowymi osiedlami, dobrymi szkołami, ścieżkami rowerowymi, z dobrze wyposażonymi boiskami sportowymi czy takimi atrakcjami, jak nasza Faktoria Kultury. Dzięki temu, że tak zmieniliśmy miasto – przyciąga ono ludzi, którzy dają mu też coś od siebie. To nie tylko chodzi o podatki, które nowi mieszkańcy tu zapłacą, chociaż to jest największa część wpływów do miejskiego budżetu, co roku zauważalnie rosnąca. To nowi mieszkańcy sprawili, że mamy coraz większe dochody i z tych dochodów finansujemy inwestycje. Dlatego chociaż deweloperów w żaden sposób nie faworyzujemy to ich jednak wspieramy. Takie rządowe programy, jak „Rodzina na swoim” czy „ Mieszkanie dla młodych” były zauważalnym impulsem do napływu do Pruszcza nowych mieszkańców i w odczuwalny sposób na ty skorzystało.

W jakim stopniu miasto jest przygotowane na dalszy rozwój? W Trójmieście widać to już wyraźnie: brakuje atrakcyjnych terenów pod nową zabudowę. A tutaj? Na ile tereny w obrębie granic miasta były wcześniej skomunalizowane, odrolnione, objęte planami zagospodarowania, co pozwala budować bez przeszkód?

Mamy to szczęście, że na początku lat 90. skomunalizowaliśmy bardzo dużo gruntów i cały czas mamy tereny rozwojowe, na których można budować. Zdecydowana większość miasta jest objęta planami zagospodarowania, w zasadzie bez planu pozostaje ok. 20 hektarów gruntów miejskich między osiedlem Bursztynowym, a granicami miasta, ze Świętym Wojciechem.

Czyli właściwie z punktu widzenia migracji z Gdańska – gruntów najatrakcyjniejszych?

Zamierzamy w następnym roku przystąpić do uchwalenia planów dla tego terenu, właśnie z tego powodu, by nie doszło do takiego przestoju, że nagle się zatkamy i nie będzie szans na nowe inwestycje. Ta rezerwa gruntowa jest gwarancja na to, że jeszcze przez wiele lat miasto będzie się mogło rozwijać bez przeszkód, bo jest na to miejsce.

Na 20 hektarach można zbudować sporo mieszkań. Na ile wydolne – w perspektywie poważnego wzrostu liczby mieszkańców miasta, z których większość będzie jednak powiązana zawodowo z Gdańskiem – są jego układy drogowe?

To jest istotny problem: walczymy pod tym względem z czasem, bo rozwój infrastruktury drogowej jest warunkiem dalszego bezkonfliktowego rozwoju miasta, zapewnienia jego mieszkańcom komfortu w codziennych dojazdach. Na dzisiaj po Pruszczu jeździ się dobrze. Zadecydowały o tym dwie zrealizowane inwestycje – autostrada A1, która bardzo odciążyła drogę krajową i nasza obwodnica, która z kolei bardzo odciążyła to wąskie gardło, jakim był jedyny wiadukt, przez który można było dojechać do osiedla Wschód. To poprawiło nie tylko dojazd do tego osiedla, ale usprawniło poruszanie się samochodami w całym mieście. Od wybudowania obwodnicy ruch się znacznie uspokoił, podróżuje się dużo lepiej. Natomiast jeżeli poprzestaniemy na tym, co już zostało zrobione,  a budownictwo mieszkaniowe będzie się rozwijało – to za kilka lat znowu staniemy  przed tym problemem. Dlatego przygotowujemy kolejną dużą inwestycję drogową – przedłużenie ulicy Strzeleckiego (mam nadzieję, że jeszcze w tym roku uda się nam uzyskać pozwolenie na budowę), przebiegającej przez Osiedle Bursztynowe, która połączy się z drogą krajową. To będzie taki następny bypass w układzie krążenia w mieście, którego realizacja zajmie nam kilka lat, myślę że 5-6. Jeżeli uda się w tym czasie zrealizować to zadanie - trafimy akurat ten moment, w którym mogłoby dojść do pogorszenia warunków poruszania się po mieście. Mam nadzieję, że zdążymy temu zapobiec, że znowu nastąpi odczuwalna poprawa.

Konsekwencją tego, że miasto się rozrasta, będzie jednak to, że już nie wszystko da się załatwić, poruszając się na piechotę. Jak Pan widzi rozwój komunikacji wewnątrz miasta, między osiedlami a centrum?

W tej chwili po mieście jeździ bezpłatny autobus, z częstotliwością mniej więcej co godzinę. Mieszkańcy mogą poruszać się nim po terenie miasta, albo dotrzeć do węzłów przesiadkowych, do płatnej komunikacji. Przygotowujemy się do dużej inwestycji: kilka dni temu podpisałem umowę z marszałkiem województwa pomorskiego na budowę węzła integracyjnego. Dostaniemy na ten cel ok. 15 milionów złotych dofinansowania. Ten projekt ma zachęcić jak najwięcej osób do korzystania z kolei: to jest tak naprawdę przyszłość i szansa na dalszą poprawę komfortu życia w mieście. Dojazd z centrum Gdańska  do Pruszcza Gdańskiego koleją zajmuje ok. 10 minut – bez straty czasu na stanie w korkach.

Problem w tym, że dworzec PKP w Pruszczu Gdańskim jest daleko od nowych osiedli.

Dlatego właśnie staramy się go przybliżyć w ten sposób, żeby było łatwiej do niego dotrzeć, co może wiele osób zachęcić do podróżowania koleją. Już w tym roku zrobimy dwa parkingi P&R  - po obu stronach dworca kolejowego, gdzie będą miejsca do parkowania i dla samochodów i dla rowerów. To jest pierwszy etap inwestycji. W następnym roku szykujemy kilka inwestycji drogowych, m.in. ze ścieżkami rowerowymi. Na przykład budujemy takie połączenie, z nowym mostkiem, z gminą wiejską, z Juszkowem. Będzie można podjechać rowerem na dworzec kolejowy, zostawić go na parkingu i przesiąść się do pociągu. Zbudujemy mostek na rzece Raduni od ulicy Zastawnej, ścieżki rowerowe na ulicach Olszewskiego, Wróblewskiego, Mościckiego, 24 Marca i ulicę Dąbrowskiego, która też jest bardzo istotna. Natomiast w roku 2019 będziemy przebudowywali drogi, które prowadzą bezpośrednio do dworca – ul. Dworcową, też ze ścieżką rowerową, ulicę Skalskiego – również z trasa do rowerzystów i układem dla pieszych plus dwa mostki na rzece Raduni, a w następnym roku dokończymy realizację ścieżek rowerowych wzdłuż samej Raduni, co będzie niemal  układu ścieżek rowerowych w mieście, z których - mam nadzieję – będzie korzystało coraz więcej mieszkańców Pruszcza.

To sprawa pokoleniowa: na rowery przesiadają się przede wszystkim młodzi, dlatego dużo zależy od struktury demograficznej miasta.

Co roku w Pruszczu przybywa kilkaset osób w wieku 60+, bo pokolenie, które budowało  m.in. osiedle Wschód się starzeje. Ale dzięki migracji do budowanych przez deweloperów nowych osiedli ludzi młodych – jesteśmy stosunkowo młoda społecznością. Nasze szkoły są zapełnione, jest duże zapotrzebowanie na miejsca w przedszkolach, a jeszcze większe ciśnienie na żłobki. Budowa żłobka na 120 dzieci jest w trakcie, chcemy zakończyć tą inwestycję do końca roku. Wtedy w publicznych placówkach będzie w sumie 160 miejsc., a to oznacza, że wystarczy ich dla większości dzieciaków (w Pruszczu jest około 300 dzieci w każdym roczniku).

To rozwiąże problem tylko częściowo: młodym mamom będzie łatwiej wrócić do pracy, jeśli znajdą ją na miejscu. Jeśli większość kupujących mieszkania będzie nadal dojeżdżać do pracy w Trójmieście – to Pruszcz będzie tylko coraz bardziej rozrastającą się sypialnią. A wydarzenia w gospodarce w ciągu ostatniego ćwierćwiecza zmieniły również to miasto. Zniknął z rynku największy pracodawca – cukrownia – pozostał tylko na pamiątkę obraz, który wisi w Pana gabinecie...

Znaczącym dla miasta pracodawcą był także Techmet. Tak, tamtych firm już nie ma, co nie znaczy, że w Pruszczu nie ma pracy. Mamy teraz centra logistyczne, mamy firmę, która specjalizuje się w elektronice, firmy produkujące opakowania (takie jak Kappa, która zatrudnia około 200 osób czy dawna Blaszanka), mnóstwo usług. Gdybyśmy w tej chwili zamknęli miasto to mam wrażenie, że wszyscy jego mieszkańcy znaleźliby pracę na miejscu,  bo teraz wprawdzie część z nich dojeżdża do Gdańska, Sopotu i Gdyni, ale z kolei do Pruszcza dojeżdża wiele osób z okolicznych miejscowości.

Jeżeli o dojazdy chodzi to nie sposób pominąć pruszczańskiej giełdy, niegdyś miejsca niedzielnych handlowych pielgrzymek z całego Trójmiasta. Czy teraz, w dobie wielkich galerii handlowych...

Ależ giełda nadal trwa na swoim miejscu! Nie tylko fizycznie. Sadząc po wpływach z opłat handlowych - aktywność handlowców tylko niewiele spadła od czasów największej prosperity. A przecież nie zjawialiby się tutaj co tydzień, gdyby nie było kupujących. Nadal do nas przyjeżdżają i to nie tylko z Trójmiasta. To jest nadal jedna z pruszczańskich tradycji i atrakcji.

Możesz wybrać dowolną liczbę tematów otrzymywanego biuletynu:


tel. 58 340 03 81 Napisz do działu sprzedaży